Dokładnie 80 lat temu, 11 sierpnia 1944 roku, Wellingtony LP618 i MF591, oba należące do 24.OTU, zderzyły się w powietrzu nad Longden. W wyniku kolizji pilot John. Shwaikoski z RCAF został wyrzucony z samolotu MF591 i poniósł śmierć. Wellington LP618 stracił skrzydło i wpadł w korkociąg. Cudem F/Lt S. M. Bruce z RCAF zdołał bezpiecznie się katapultować, zanim samolot uderzył w linie wysokiego napięcia i rozbił się w miejscowości Hanley Swan. Niestety, F/Sgt H. G. Round , Sgt L. H. Fraser , Sgt L. M. Lysak z , Sgt L. C. Lamb , Sgt G. O. Prime oraz Sgt A. E. Kidney zginęli na miejscu. Tymczasem W. McSween zdołał doprowadzić uszkodzony samolot MF591 do awaryjnego lądowania w Honeybourne, ratując tym samym życie P/O McGuire’a, Sgt Scotta i Sgt Fullertona.
Dlaczego o tym piszemy na naszej stronie? Naszą uwagę zwróciły dwa nazwiska o polskim brzmieniu: sierżant Leo Max Lysak oraz pilot John Shwaikoski. Oboje pochowani na Brookwood Military Cemetery w Surrey. Okazuje się, że Leo Max Łysak był synem polskich emigrantów, urodzonym w kanadyjskiej Manitobie. Jego ojciec, Michał Łysak, oraz matka, Wiktoria Czastkiewicz, oboje pochodzili z Polski. Sam Leo biegle posługiwał się zarówno językiem polskim, jak i angielskim.
Udział Polaków w II wojnie światowej, szczególnie tych rozrzuconych po świecie w wyniku wcześniejszych fal emigracji, jest świadectwem niezwykłej determinacji i głębokiego poczucia przynależności do narodu. Emigranci, często osiedleni w odległych krajach jak Kanada, Stany Zjednoczone czy Australia, zachowali silne więzi z ojczyzną, a gdy wybuchła wojna, wielu z nich zdecydowało się włączyć w walkę o wolność Polski. Ich zaangażowanie w wojskach alianckich, w tym w siłach zbrojnych państw, w których się osiedlili, pokazuje, że pomimo odległości i nowego życia na obczyźnie, polskość w nich nie zgasła. Dla tych ludzi walka o wolność Polski była nie tylko obowiązkiem, ale i kwestią honoru, a ich ofiara na frontach wojny w różnych częściach świata przypomina, jak wielka była ich lojalność wobec kraju, z którego pochodzili, nawet gdy dzieliły ich od niego tysiące kilometrów.